sobota, 13 września 2014

Minął kolejny piątek i .... przywiało mnie do Szwecji. Spędzę tu całe 5 tygodni, niestety bez kochanej rodzinki. No, ale trzeba pocierpieć, żeby potem tym przyjemniej wrócić za Bałtyk. Oprócz pracy mój cel to zdobycie kolejnych płyt analogowych. Roi się tu od Loppis, czyli szwedzkich "pchlich targów" a na nich można kupić wszystko i to z reguły w dobrej cenie. Niestety dzisiaj nie miałem szczęścia. W okolicy albo było zamknięte albo nie było płyt. Jest jednak jeszcze kilka miejsc, których nie odwiedziłem i jutro kolejne podejście. Trochę nie mogłem się dogadać dzisiaj z Panem Szwedem w jednym z Loppisów, bo nie jarzył po angielsku albo tak źle mówię :), okazało się jednak że nie ma grammofonskiva. Zaskoczył mnie za to gość, również Pan Szwed, którego pytałem o drogę po angielsku. Wyglądał jak koleś spod budki z piwem, wiek ok, 55+, w ręku papieroch, i gumaki na nogach - wjechałem w środek jakiejś wioski i tam właśnie wg nawigacji miał być kolejny loppis. Elegancko wytłumaczył mi drogę do następnego loppisu i miło się pożegnaliśmy, a już myślałem że będę musiał improwizować po szwedzku.